Weekend Liderów Męskich Inicjatyw MĘSKI AZYMUT

Weekend Liderów Męskich Inicjatyw zgromadził mężczyzn z różnych zakątków Polski i zza granicy. 

Formacja, modlitwa, dzielenie i świadectwa. Wspaniały czas w męskim gronie.

Dzień kobiet

Zwykle spotykają się wyłącznie w swoim męskim gronie, tym razem na spotkanie zaprosili swoje żony. Choć, jak zapewniają, nie tylko od święta starają się o to, by w małżeństwie nie zabrakło romantyzmu, przy święcie postanowili zadbać o ten drobiazg szczególnie. Zaczęli od zaproszenia pań do kawiarni, potem – wieczór w teatrze.

– Mało kiedy udaje się zrobić święto w codzienności, stąd ten pomysł. Nie potrzeb było szczególnie nikogo namawiać i przekonywać, panowie przysnęli idei. Nasze męskie spotkania na Górze Polanowskiej służą także temu, żebyśmy starali się być lepszymi mężami i ojcami – przyznaje Marcin Piotrowski jeden z inicjatorów małżeńskiej randki na Dzień Kobiet.

W koszalińskiej kawiarni „Kawa z duszą” spotkały się 34 osoby, przede wszystkim małżeńskie pary. Paniom bardzo się spodobał pomysł na takie świętowanie. Niezależnie od małżeńskiego stażu przyznają, że warto dbać o celebrowanie małżeńskich randek i romantycznych chwil.

– Raczej nie celebrujemy Dnia Kobiet, bo bardziej kojarzy mi się to z obdarowywaniem rajstopami, papierem toaletowym i przywiędłym „kwiatkiem dla Ewy”. Za to często zdarza nam się razem wychodzić, teraz chyba jest nawet lepiej niż na początku, bo dzieci dorosły – śmieje się Beata Pronobis. Jak mówi po 35 latach małżeństwa doskonale się z mężem zdążyli poznać i w pół słowa potrafią się zrozumieć. – Chociaż nie zawsze było łatwo i prosto. Warto dbać o drobiazgi, pielęgnować uczucie, żeby móc obie radzić z tym, co trudne – dodaje.

Pani Magda też dba o to żeby – w razie konieczności – przypomnieć mężowi, że miłość warto pielęgnować. – Trzeba dbać o takie sprawy, podsycać ogień. Wypady bez dziecka, możliwość spokojnego porozmawiania bardzo w tym pomagają – zauważa małżonka z 24-letnim stażem.

Dla Kasi i Piotra wspólne wyjście to ostatnio nieczęsta sprawa, więc tym cenniejsza.

– Dwa lata temu urodziło się dziecko, więc jeszcze wchodzimy w nową rzeczywistość. Staramy się synka przyzwyczajać powoli do tego, że rodzice mogą mieć wolne. To ważne, żeby nie utknąć wyłącznie w domowych pieleszach i wychodzić gdzieś razem – przyznaje Kasia Pastusiak.

Panowie, którzy co miesiąc spotykają się we franciszkańskiej pustelni na Górze Polanowskiej zapowiadają, że Dzień Kobiet to nie jedyna propozycja, którą chcą kierować do rodzin.

– Za jakiś czas może ognisko, może spływ kajakowy, ale takie małżeńskie czy rodzinne wypady zamierzamy organizować częściej. W maju duszpasterstwo mężczyzn zaś zaprosi na Górę Polanowską tym razem na rodzinne spotkanie. Gościem w pustelni będzie ks. Piotr Pawlukiewicz – zapowiadają.

Relacja Karoliny Pawłowskiej z Gościa Niedzielnego

Bóg stworzył seks

Rekolekcje oczami Gościa Niedzielnego:

Piątkowy wieczór rekolekcji dla mężczyzn zdominowały rozmowy o intymności, wrażliwości, seksie a także stawianiu sobie granic.

– Seks to jeden z głównych naszych tematów od dzieciństwa. Sfera, która przed Bogiem powinna być czysta, dla wielu mężczyzn jest sferą strasznie brudną, a nawet śmierdzącą. Pan Bóg stworzył relację seksualną, żeby pogłębiała ona więź między żoną i mężem – mówił Roman Wojciechowski, którego panowie zaprosili do głoszenia nauki.

Mąż, ojciec czwórki dzieci, diakon stały, członek wspólnoty Emmanuel był prelegentem pierwszego dnia odbywających się w Koszalinie rekolekcji, które panowie zorganizowali dla panów.

– Na szczęście Pan Bóg stworzył więź seksualną jako nieodłączną część życia małżeńskiego. Współczesna kultura totalnie to przekreśliła. Fałszywy obraz relacji seksualnej, który nas zalewa, wykrzywia zupełnie rozumienie człowieka- przypominał, dodają, że nie da się tworzyć tej relacji bez delikatności, wrażliwości i poczucia bezpieczeństwa.

Mówił również o pornografii, której wszechobecność nie ułatwia mężczyznom właściwego rozumienia swojej seksualności.


– To sprawy oczywiste, o których zapominamy. Faceci są mistrzami usprawiedliwień. Potrafimy wszystko rozmyć, wytłumaczyć, zracjonalizować. Nawet pornografię, nawet przedmiotowe traktowanie żony. Usprawiedliwień są miliony: praca, zabieganie, zmęczenie, frustracja. Dobrze usłyszeć kilka słów prawdy od innego faceta. Nie trzeba wielkiego kalibru, żeby popełniać grzechy. Może nie wszystko było bezpośrednio do mnie, ale jak stuknę się w piersi to tych codziennych grzechów, takich oczywistych w relacjach z żoną, przecież nie unikam – podsumowuje usłyszane nauki Krzysztof.

Panowie mogli również usłyszeć świadectwo Piotra, który spotkał Boga w więzieniu.

Po naukach panowie mieli czas na rozmowy i zadawanie pytań.

– Nie chcemy ograniczać się czasowo, dlatego wiemy, o której zaczynamy, nie wiemy, o której skończymy. Może to trwać godzinę albo trzy. Chcemy, żeby po każdej nauce uczestnicy rekolekcji mieli chwilę przerwy na kawę, przedyskutowanie, zastanowienie, przetrawienie tego, co usłyszeli. A potem siądziemy razem, tworząc panel dyskusyjny, dając sobie możliwość rozmowy czy zadawania pytań – wyjaśnia Marcin Piotrowski ze wspólnoty Mężczyźni Pustelni, która zorganizowała rekolekcje.

O rekolekcjach

Skrót programu telewizyjnego „Barka” redakcji TVP ze Szczecina.
https://szczecin.tvp.pl/29558361/190317

Pod osłoną nocy

Razem z bp. Krzysztofem Włodarczykiem ekstremalni mężczyźni uczestniczyli we Mszy św. rozpoczynającej nowy rok liturgiczny.

– Czuwanie chrześcijan nie jest oczekiwaniem w strachu, ale czuwaniem w postawie gotowości, w chwale i radości. Adwent nie jest leniwym wyglądaniem przez okno, bezmyślnym rozglądaniem się i opieszałością, ten czas ma swoją dynamikę. Nowy rok duszpasterski też mówi: idźcie i głoście. A więc czuwanie to ruch, dynamika, gotowość. Przeżywanie tego czasu powinno się odbywać w otwartości na Pana Boga i  drugiego człowieka – mówił zgromadzonym w katedrze biskup.

W tym roku gotowość adwentową zgłosiło stu panów. Jedni maszerowali, inni jechali na rowerach. Cel: dotrzeć na 5 rano do katedry.

Dojście do Koszalina z Góry Polanowskiej zabiera 9 nocnych godzin.

– Ostatni odcinek był najtrudniejszy. Pierwszy raz tak ucieszyłem się na widok katedry. Mijam ją codziennie, ale dzisiaj doceniłem wszystkie jej walory – przyznaje ze śmiechem Mirek Tęcza, jeden z tych, którzy podjął wyzwanie ekstremalnego wędrowania.

– Ta wędrówka to nie jest targowanie się z Panem Bogiem: idziemy w nocy, to coś wynegocjujemy. Adwent to czas oczekiwania i nadziei. Mężczyźni nie są gadułami. To było długie milczenie, dużo czasu na zastanowienie, „załatwianie” spraw z Panem Bogiem. Jest parę spraw pozawalanych, kilka przeprosin do wypowiedzenia. Ta noc i te kilometry pozwalają poukładać sobie w głowie i zrobić kilka noworocznych postanowień. Wiele trudnych spraw zostało po drodze – wyjaśnia.  

Razem z grupą pokonał ponad 40 km. Jak mówią to swoisty maraton adwentowy.

– Wyszła „parszywa dwunastka” przyszła „piękna dwunastka” – śmieje się ks. Jerzy Bąk, który razem z nimi wędrował. Zapytany, czy nie można by „normalnie”, tylko trzeba w środku nocy, na piechotę, duszpasterz męskiego środowiska w diecezji parafrazuje poezję Karola Wojtyły:

– Pod prąd, w górę, do źródła – kwituje powody ekstremalnego wchodzenia w Adwent. – Taki ma być ten nowy rok – dodaje.

– Jak mówił papież Franciszek zamieniliśmy kanapę na wygodne buty. Facetom grozi taka przedwczesna emerytura duchowa. Ciężko się ruszyć, więc taki impuls się przyda – dopowiada Tomek Rudnik z Miastka. W ubiegłym roku wjechał w Adwent na rowerze, w tym, ze względu na kontuzję, przyjechał do Koszalina samochodem.

– Ale dla jednych wyzwaniem jest przemaszerować 40 km, dla innych wstać na 5 rano na Mszę – dodaje.

Niecałe pięć godzin zajęło przyjście mężczyznom z Iwięcina.

– Idziemy, żeby poczuć radość czegoś wyjątkowego, innego od tego, co przeżywamy na co dzień – mówi Wojtek Zapalski.

– Jeśli podróżując złapiemy po drodze gumę i trzeba zmieniać koło, to dopiero jest radość z dotarcia na miejsce. Bez takich ekscesów ani radości by nie było, ani niewiele zapamiętałoby się z tej drogi – wyjaśnia obrazowo.

Męskie zejście do katedry na I niedzielę Adwentu to inicjatywa samych panów.

– Ta droga odciska swoje piękno na człowieku. Po ubiegłorocznej wyprawie widzimy z kolegami postęp w rozwoju. W dzisiejszym świecie jest tak mało czasu na refleksję. 5 godzin niemal w milczeniu to mnóstwo czasu, który można wykorzystać na to by bardziej być niż działać – dodaje.

Szli również panowie z Bobolic, Świeszyna, Jamna i Bonina. Najkrótsza trasę mieli mężczyźni z dwóch koszalińskich parafii: św. Wojciecha i debiutującej w męskim wędrowaniu św. Marcina.

– Równie dobrze można było rozpocząć Adwent uroczystą Sumą w parafii, ale dzisiaj chyba świat potrzebuje takich mocnych znaków: pokazania, że czekamy na coś ważnego, na przyjście Jezusa. Może gdyby nie taki mocny akcent, dla niektórych panów Adwent przeszedłby bez żadnego echa, byłby po prostu kolejnymi dniami w kalendarzu. Duchowe przygotowania do świąt dzisiaj tak łatwo spychane są przez to, co zewnętrzne – zauważa ks. Grzegorz Szymanowski, który prowadził panów z podkoszalińskiego Świeszyna.

– Nam, duchownym, też potrzeba takiego poruszenia, żeby nowy rok liturgiczny nie sprowadził się jedynie do zmiany lekcjonarza – przyznaje z uśmiechem.

Panowie nie tylko wmaszerowali w Adwent.

– Chcemy dobrze go zacząć, po męsku. Mężczyźni potrzebują wyzwań, chociaż zdaje się, że w dzisiejszym świecie wiele rzeczy staje na głowie. Ale potrzebują ich, żeby czuć się mężczyznami. Także w relacji z Panem Bogiem i w Kościele – mówi Jan Kolasa, jeden z trójki rowerzystów, którzy przyjechali ze Sławna.

– Wielkość mężczyzny zależy nie od wielkości konta, ale od odpowiedzialności, która podejmuje za wypełnienie swojej misji – przypominał panom bp Krzysztof Włodarczyk, podkreślając, że to, co mają przede wszystkim głosić światu to ojcostwo.

– Najbardziej niebezpiecznym ze złudzeń jest to, że mamy mnóstwo czasu, że możemy zacząć od jutra. Są rzeczy, których nie wolno odkładać, a najlepszy czas, jaki mamy dany od Boga to dzisiaj: dzisiaj spotkać się z Bogiem, dzisiaj czynić dobro, dzisiaj głosić – dodawał biskup.

Męskie ekstremalne wejście w Adwent zorganizowano po raz drugi.

Powyższa relacja Karoliny Pawłowskiej pochodzi z Gościa Niedzielnego.